Dzień dobry wszystkim,
(…) Rok temu stałem tutaj sam, przed wami i wypowiedziałem kilka prawd o stanie zachodniego świata, które spotkały się z pewnym zaskoczeniem i zdumieniem ze strony znacznej części politycznego, gospodarczego i medialnego establishmentu Zachodu. Muszę przyznać, że w pewnym sensie to rozumiem.
Prezydent kraju, który w wyniku serii porażek gospodarczych przez ponad 100 lat, wskutek zajmowania przez ten kraj błędnego stanowiska w głównych globalnych konfliktach i w wyniku zamknięcia się na handel straciliśmy praktycznie całe międzynarodowe znaczenie. Oto prezydent takiego kraju staje na tej scenie i mówi całemu światu, że jest w błędzie, że zmierza ku porażce, że Zachód zbłądził i że trzeba go z tego błędnego kursu przekierować.
(…) Rok później muszę powiedzieć, że nie czuję się już taki samotny. Nie czuję się samotny, ponieważ świat zaakceptował Argentynę. Argentyna stała się globalnym przykładem odpowiedzialności fiskalnej, przykładem honorowania własnych zobowiązań i oczywiście do rozwiązania problemu inflacji. Jesteśmy teraz przykładem nowego sposobu uprawiania polityki, który polega na mówieniu ludziom prawdy prosto w twarz i zaufaniu, że ją zrozumieją.
Nie czuję się też osamotniony, ponieważ w ciągu tego roku znalazłem sojuszników w walce o idee wolności niemal w każdym zakątku świata: od niesamowitego Elona Muska po zaciekłą Włoszkę, moją drogą Georgię Maloni; od Bukele w Salwadorze po Victora Obana na Węgrzech; od Benjamina Netanjahu w Izraelu po Donalda Trumpa w Stanach Zjednoczonych. Powoli tworzy się międzynarodowy sojusz między narodami, które tak jak my chcą być wolne i wierzą w idee wolności, i powoli to, co kiedyś wydawało się być absolutną globalną hegemonią pobudzonej lewicy, czy to w polityce, w instytucjach edukacyjnych, mediach, ponadnarodowych organizacjach, czy na forach organizacji ponadnarodowych, nawet takich jak Davos zaczęło się rozpadać.
Przyszedłem tutaj, aby powiedzieć wam, że nasza bitwa nie jest jeszcze wygrana i chociaż nadzieja została na nowo rozbudzona, naszym moralnym i historycznym obowiązkiem i odpowiedzialnością jest demontaż ideologicznego gmachu chorego progresywizmu, czy jak kto woli, wokeizmu. Dopóki nie da nam się odbudować naszej historycznej katedry, dopóki nie upewnimy się, że większość krajów zachodnich ponownie przyjmie Idee Wolności, dopóki te idee nie staną się powszechnym nurtem w salach wydarzeń takich jak ta, nie możemy opuścić gardy. Muszę bowiem powiedzieć, że fora takie jak [mowa rzecz jasna o Światowym Forum Gospodarczym, WEF] są protagonistami i promotorami złowrogiej agendy woke’izmu, która wyrządza tak wiele szkód w zachodnim świecie.
Jeśli chcemy się zmienić, jeśli naprawdę chcemy bronić praw obywateli, musimy najpierw zacząć od powiedzenia im prawdy, a prawda jest taka, że jest coś bardzo błędnego w ideach, które były i są promowane na forach takich jak to, i poprzez fora takie jak to. Chciałbym dziś poświęcić kilka minut na omówienie niektórych z nich.
Trudno zaprzeczyć, że Wiatry Zmian wieją na zachodzie. Wielu opiera się tym zmianom, inni niechętnie je akceptują, mimo to coraz więcej jest nawróconych, którzy widzą, że jest to proces nieunikniony. Należą do tej grupy także ci z nas, którzy przez całe życie walczyli o nadejście zmian. Każdy z was wie, do której grupy należy. Z pewnością w tym audytorium może być trochę każdego z nich, wszyscy jednak rozpoznają ducha czasu zmian pukającego do naszych drzwi; ludzie czują, że nadszedł historyczny moment zmian, w którym formuły obowiązujące od dziesięcioleci ulegają wyczerpaniu, metody niegdyś uważane za jedyny sposób działania tracą sens, a to, co dla wielu wydawało się niepodważalnymi prawdami, zaczyna być w końcu kwestionowane.
(…) Ideologia skolonizowała najważniejsze instytucje świata, od partii politycznych i rządów
wiodących zachodnich narodów poprzez organizacje globalnego zarządzania, aż po uniwersytety i media i nadała ton globalnej debacie ostatnich dekad. Dopóki nie usuniemy tej odrażającej ideologii z naszej kultury, naszych instytucji i naszych praw, zachodnia cywilizacja, a nawet gatunek ludzki nie będą w stanie wrócić na ścieżkę postępu wymaganą przez naszego pionierskiego Ducha. Jeśli chcemy zapoczątkować nowy złoty wiek, konieczne jest zerwanie tych ideologicznych łańcuchów.
Chciałbym temu procesowi poświęcić dzisiaj kilka minut. Najpierw jednak porozmawiajmy o tym, czy Zachód jest, i co sobą reprezentuje. A jest to szczyt ludzkich osiągnięć zbudowanych na żyznym gruncie dziedzictwa grecko-rzymskiego i judaizmu. To wartości i ziarno czegoś bezprecedensowego w historii, co zostały zasiane po ostatecznym przezwyciężeniu absolutyzmu, gdy liberalizm inaugurował nową erę ludzkiej egzystencji i nowych moralnych i filozoficznych ramach, które stawiają wolność jednostki ponad kaprysami tyranów. Zachód był w stanie uwolnić człowieka, inicjując równocześnie bezprecedensowy proces tworzenia bogactwa.
Dane mówią same za siebie: do 1800 r. światowy PKB na mieszkańca pozostawał praktycznie na stałym poziomie, jednakże od początku XIX wieku PKB na mieszkańca, dzięki rewolucji przemysłowej, pomnożył się przez 20, podnosząc 90% światowej populacji z ubóstwa, mimo że liczebność tej populacji wzrosła ośmiokrotnie, co było możliwe dzięki konwergencji podstawowych wartości poszanowania życia, wolności i własności. Umożliwiły ją: wolny handel, wolność słowa, wolność wyznania i inne filary zachodniej cywilizacji, a także nasz wynalazczy, odkrywczy duch, który nieustannie testuje granice tego, co jest możliwe, bo to jest pionierski duch oszczędności, inwestycji, pracy i reinwestycji. Dzięki nim każdy pracownik jest w stanie pomnażać dziesięciokrotnie, stukrotnie czy nawet tysiąckrotnie swą produktywność i pokonywać w ten sposób maltuzjańską pułapkę niedorozwoju.
W pewnym momencie XX wieku zagubiliśmy jednak kompas i zbłądzili. Liberalne zasady, które uczyniły nas wolnymi i zamożnymi, zostały zdradzone przez nową klasę polityczną napędzaną ideologią kolektywizmu, wykorzystującą czasy kryzysu, w którym dostrzegła świetną okazję do przejęcia całego bogactwa stworzonego dotąd przez kapitalizm. Nie tylko tego, co zostało stworzone, ale także co powstanie w przyszłości i powinno być – ich zdaniem – redystrybuowane w ramach centralnego planu, uruchamiając proces, którego katastrofalne skutki i konsekwencje odczuwamy dzisiaj w procesie promowanie paradygmatu socjalizmu.
Ta nowa klasa polityczna wypaczyła wartości liberalne i zastąpiła wolność wyzwoleniem, używając przymusu władzy państwa do redystrybucji bogactwa stworzonego przez kapitalizm. Uzasadnieniem tego procesu była złowroga, niesprawiedliwa i odrażająca idea sprawiedliwości społecznej uzupełniona teoretycznymi ramami marksistowskimi mającymi na celu alienację jednostek od ich potrzeb. U podstaw tego nowego systemu wartości leży fundamentalne założenie, że równość wobec prawa nie wystarczy, ponieważ w systemie istnieją ukryte niesprawiedliwości, które stały się pomysłem, kopalnią złota dla aspirujących do wszechmocy biurokratów. I że to założenie, czyli progresywizm, zwany też niekiedy przebudzeniem, lub kolokwialnie: wokeizm stanie się odtąd fundamentem paradygmatu socjalizmu. W wyniku odwrócenia zachodnich wartości każdy z filarów naszej cywilizacji zastąpiony został zniekształconą wersją samego siebie poprzez różne mechanizmy kulturowej subwersji. Negatywne prawa do życia, do wolności i własności zostały przekształcone w sztuczną i niekończącą się listę tzw. pozytywnych praw: najpierw było to prawo do edukacji, potem do mieszkania, a od tego momentu absurdy takie jak dostęp do Internetu, teatru piłkarskiego, zabiegów kosmetycznych i niekończącej się liczby pragnień. Wszystkie one zostały przekształcone w podstawowe prawa człowieka, za które oczywiście ktoś musi zapłacić i które mogą być zagwarantowane jedynie poprzez nieskończoną ekspansję obrzydliwego państwa.
Radykalny feminizm jest wypaczeniem pojęcia równości, które nawet w jego najbardziej dobroczynnej formie jest zbędne, ponieważ równość wobec prawa już na Zachodzie istnieje, wszystko inne jest tylko poszukiwaniem przywilejów, czyli tym, czego radykalny feminizm naprawdę szuka, stawiając jedną połowę populacji przeciwko drugiej połowie, gdy tymczasem obie połowy powinny być po tej samej stronie. Doszliśmy nawet do punktu, w którym w wielu rzekomo cywilizowanych krajach zabicie kobiety, nazywane jest kobietobójstwem i karane znacznie surowszą karą niż pospolite zabójstwo, z którym mamy do czynienia w przypadku zabicia mężczyzny. Ergo, życie kobiety jest warte więcej niż życie mężczyzny. Innym przypadkiem jest rzekoma luka płacowa między obu płciami. Kiedy jednak spojrzeć na dane, widać jasno, że nie ma nie żadnej nierówności w płacy za tę samą pracę, a problem dotyczy tego, iż większość mężczyzn wybiera częściej lepiej płatne (bo trudniejsze, bardziej wymagające) zawody niż większość kobiet. Nikt jednak nie narzeka na fakt, że większość więźniów w więzieniach to mężczyźni; że większość hydraulików to mężczyźni; że większość ofiar rabunków lub morderstw to mężczyźni, nie mówiąc już o większości tych, którzy zginęli na wojnach. Ktoś, kto to wszystko dostrzega jest w mediach, a nawet na tym forum, uważany za mizogina. Nie uważa się go za obrońcę elementarnej zasady współczesnej demokracji, rządów prawa, praworządności, jaką jest równość wobec prawa.
Zniekształcanie zasad, progresywizm przejawia się również w złowieszczym, radykalnym ekologizmie i programie walki ze zmian klimatycznymi chroniącymi rzekomo naszą planetę dla przyszłych pokoleń, i że to jest kwestia zdrowego rozsądku. Nikt przy zdrowych zmysłach nie chce mieszkać na wysypisku śmieci, ale po raz kolejny wokeizm zdołał wypaczyć i tę fundamentalną ideę. Od utrzymania środowiska dla ludzkiej przyjemności, przeszliśmy na fanatycznego ekologizmu, w którym my, ludzie, jesteśmy postrzegani jako rak, który musi zostać wyeliminowany.
Równocześnie rozwój gospodarczy, który ma nam służyć jako środek do życia uważany jest niemal za zbrodnię przeciwko naturze, a kiedy argumentujemy, że Ziemia przeszła w swych dziejach przez co najmniej pięć gwałtownych cykli zmian temperatury, z czego podczas czterech z nich człowieka nawet nie było w pobliżu, nazywani jesteśmy płaskoziemcami; dyskredytuje się nasze pomysły i racje, mimo że nauka i dane są po naszej stronie.
To nie przypadek, że te same grupy są głównymi promotorami krwawej i morderczej agendy aborcyjnej opracowanej na podstawie maltuzjańskiego założenia, że przeludnienie zniszczy Ziemię, w związku z czym musimy wdrożyć program aborcyjny, formę kontroli populacji i to w tak skrajnej postaci, że już dziś na Ziemi zaczynamy widzieć spadek tempa wzrostu populacji, który zaczyna to wyglądać jak problem. Jest to rezultat „pracy”, jaką wykonali
promotorzy aborcji, a promują ją fora zwolenników agendy LGBT, próbujące narzucić narrację, że kobiety to mężczyźni, a mężczyźni to kobiety. Wystarczy im do tego postrzeganie, albo subiektywna, umowna opinia o płci: gdy kobietą staje się mężczyzna przebrany za kobietę, albo który zabija swoją przeciwniczkę na ringu bokserskim, lub
gdy więzień płci męskiej podaje się za kobietę i dopuszcza napaści seksualnych na kobiety odsiadujące w więzieniu.
Kilka tygodni temu świat poruszyły nagłówki dotyczące dwóch homoseksualnych Amerykanów, którzy byli orędownikami pełnej wolności seksualnej i zostali skazani na 100 lat więzienia za molestowanie i filmowanie adoptowanych przez siebie dzieci przez ponad dwa lata. Chcę, aby było jasne, kiedy mówię o znęcaniu się, to nie jest to eufemizm, ponieważ
w swoich najbardziej ekstremalnych formach ideologia gender to jawne wykorzystywanie dzieci, to forma pedofilii. Pragnę się dowiedzieć, kim są ludzie popierający praktyki pozwalające na nieodwracalne krzywdzenie zdrowych dzieci poddawane krzywdzącej je terapii hormonalnej i okaleczaniu – tak jakby 5.letnie dziecko było w stanie wyrazić świadomą zgodę na takie rzeczy.
Zamiast żeby rodzina wkroczyła i sprzeciwiła się takiej decyzji, pojawiają się agenci państwowi gotowi wkroczyć w obronie tego, co nazywają najlepszym interesem dziecka. Te skandaliczne eksperymenty w imię zbrodniczej ideologii powinny zostać potępione i porównane do koszmarnych zbrodni z najciemniejszych okresów ludzkiej historii. Osoby ujawniające tę mnogość gorszących praktyk, są przez wiecznie pokrzywdzonych progresywistów oskarżane o homofobię, transfobię i inne sfabrykowane terminy, których jedynym celem jest uciszenie tych z nas, którzy odważyli się ujawnić skandal.
W naszych przedsiębiorstwach, instytucjach publicznych i placówkach edukacyjnych fachowość i rzetelność przestały być kryteriami dobrej pracy, w ich miejsce pojawiła się narracja na rzecz doktryny różnorodności, która stanowi regres do arystokratycznych, feudalnych systemów z przeszłości. Wymyśla się więc parytety dla każdej mniejszości, jaką politycy mogą wymyślić, co ostatecznie podważa doskonałość i profesjonalną reputację samych tych instytucji.
Progresywizm, wokeizm wypaczył nawet kwestię migracji, a przecież swobodny przepływ towarów i ludzi jest podstawowym filarem liberalizmu. Wiemy o tym dobrze w Argentynie, wiedzą w Stanach Zjednoczonych i wielu innych krajach, które zbudowały swoją potęgę gospodarczą dzięki imigrantom, którzy opuścili swoje ojczyzny w poszukiwaniu nowych możliwości. Dzisiaj jednak mamy do czynienia z hordami imigrantów, którzy znęcają się, napadają, a nawet zabijają obywateli Europy, za to, że nie przestrzegają określonej wiary czy religii. Ktoś, kto kwestionuje tę sytuację, jest natychmiast naznaczony znamieniem rasisty, ksenofoba, a nawet nazistą.
Wokeizm, ideologia głęboko przenikająca nasze myślenie promowana jest przez instytucje takie jak ta [mowa o WEF], która doprowadziła do zakwestionowania nawet samej koncepcji płci biologicznej, poprzez katastrofalny wpływ ideologii gender, która prowadzi do jeszcze większej interwencji państwa poprzez absurdalne ustawodawstwo, takie jak konieczność finansowania przez państwo drogich terapii hormonalnych i operacji chirurgicznych, których celem jest poprawa samooceny seksualnej niektórych osób.
Dopiero zaczynamy dostrzegać efekty deformacji całego pokolenia, które zachęcane przez kulturowy relatywizm seksualny okaleczyło swoje ciała. Teraz ci ludzie będą musieli spędzić całe życie na leczeniu psychiatrycznym, aby poradzić sobie z tym, co sami sobie zrobili. Mało kto ośmiela się mówić o tych kwestiach. Nie tylko dlatego, że zdecydowana większość została poddana błędnemu postrzeganiu siebie przez niewielką mniejszość. Co gorsza, progresywizm porwał naszą przyszłość, ponieważ dominując na wydziałach najbardziej prestiżowych uniwersytetów świata, kształtuje elity naszych krajów utwierdzając je w przekonaniu, że naszą kulturę trzeba odrzucić, że trzeba zaprzeczyć jej ideom i wartościom, zwłaszcza tym, które uczyniły nas wielkimi, co jeszcze bardziej niszczy naszą tkankę społeczną.
(…) Proces ten był inkubowany i coraz bardziej rozwijany w ciągu ostatnich dziesięcioleci, zwłaszcza po upadku muru berlińskiego. Co ciekawe, wolne narody, gdy już nie miały przeciwników do pokonania, zaczęły od autodestrukcji. Pokój uczynił nas słabymi, zostaliśmy pokonani przez własne samozadowolenie, przez wszystkie te i inne aberracje, których z braku czasu nie sposób tu wyliczyć, a które dziś podważają status Zachodu. Są to niestety przekonania, które instytucje takie jak ta promują od 40 la: kult złowrogiej i morderczej ideologii traktowanej jakby była złotym cielcem poruszającym Niebo i Ziemię, aby narzucić go ludzkości (…).
(..) Ideologami tej ideologii są organizacje pomocowe, pożyczkowe [takie jak MFW, USAID, World Bank] – stanowią one swego rodzaju instrument wymuszeń, które dla wiele rządów krajowych, a zwłaszcza dla Unii Europejska są ich zbrojnym ramieniem. Dowiadujemy się właśnie, że obywatele Wielkiej Brytanii są więzieni za ujawnianie przerażających zbrodni popełnianych przez muzułmańskich migrantów; przestępstw, które rząd stara się ukryć! Albo, że biurokraci w Brukseli zawiesili wybory w Rumunii tylko dlatego, że nie podobała im się partia, czy kandydat, który je wygrali. Pierwszą strategią tego ruchu jest dyskredytowanie tych z nas, którzy kwestionują takie rzeczy, najpierw poprzez etykietowanie: jesteś biały, musisz być rasistą, jeśli jesteś mężczyzną, musisz być mizoginem lub częścią patriarchatu, jeśli jesteś bogaty, musisz być okrutnym kapitalistą; jeśli jesteś heteroseksualny, musisz być heteronormatywnym homofobem lub transfobem.
Dla każdego wyzwania mają etykietę, a następnie próbują cię stłumić siłą lub prawnie, ponieważ pod retoryką różnorodności, demokracji i tolerancji, którą tak często głoszą. Jednakże ich prawdziwym celem jest rażące pragnienie wyeliminowania krytyki i ostatecznie wolności, aby nadal mogli utrzymywać model, którego są głównymi beneficjentami. Czyż nie słyszeliśmy niedawno, jak niektóre europejskie wiodące, i – nie bójmy się tego powiedzieć, dość czerwonawe władze – otwarcie nawoływały do ustanowienia cenzury? W rzeczywistości był to pomysł na uciszenie tych, którzy nie uczestniczą w ideologii woke. Progresywizm i jego wyznawcy pragną wolną wymianę towarów i usług chcą zastąpić arbitralną dystrybucją, wolne społeczeństwo fałszywą kolektywizacją; a kreatywność i twórczy chaos rynku sterylnym i sklerotycznym porządkiem socjalizmu!?
Jaki jest sens istnienia społeczeństwa przepełnionego wzajemną niechęcią, w którym istnieją tylko dwa rodzaje ludzi: ci, którzy są podatnikami netto, oraz drudzy, którzy są beneficjentami państwa. Mówię o tych wszystkich uprzywilejowanych korporacjach, bankierach, których ratowano podczas kryzysu subprime, o większości mediów, centrów indoktrynacji przebranych za uniwersytety, biurokracji państwowej, mówię o działaczach związkowych, organizacjach społecznych, NGO-sach, kolesiowskich firmach, które prosperują dzięki podatkom płaconym przez ciężko pracujące osoby i podatników. Mówię o świecie opisanym przez Rand w Atlas Shrug, który niestety stał się dzisiaj. Rzeczywistością!
Wielkim zwycięzcą takiego systemu jest klasa polityczna, która staje się zarówno sędzią, jak i udziałowcem w tej grze redystrybucji. Powtórzę to jeszcze raz, klasa polityczna jest sędzią i interesariuszem i stroną w tej redystrybucji, oczywiście ten, kto redystrybuuje, jest tym, który zachowuje udziały i pomimo kosmetycznych różnic między różnymi partiami politycznymi łączą ich wszystkich interesy, układy z partnerami i niezachwiane zaangażowanie w utrzymanie istniejącego status quo, dlatego właśnie nazywam je wszystkie: partiami państwa.
System ten ukrywa się za pełną dobrych intencji retoryką, twierdząc, że rynek zawodzi i że to oni są odpowiedzialni za naprawianie niepowodzeń poprzez regulacje, siłę i biurokrację. Ale nie ma czegoś takiego jak niepowodzenia rynku. Powtarzam to jeszcze raz: niepowodzenia rynkowe nie istnieją, rynek jest mechanizmem współpracy społecznej, w którym prawa własności są dobrowolnie wymieniane. Sama koncepcja niepowodzeń rynkowych jest sprzecznością samą w sobie. Jedyną rzeczą, jaką osiąga ta pożal się Boże interwencja, jest tworzenie nowych zniekształceń w systemie cenowym, co z kolei wpływa na poziom oszczędności, spadek inwestycji, a w ostatecznym rozrachunku prowadzi do jeszcze większego ubóstwa, jeszcze większej ilości obrzydliwych regulacji, jak ma to miejsce w Europie, gdzie rządy zabijają wzrost gospodarczy.
Często w swoich przemówieniach przypominam: jeśli w funkcjonowaniu rynku istnieje jakaś nieprawidłowość, przyjrzyj się jej i sprawdź, czy przypadkiem w jakimś miejscu danego procesu nie jest aby zaangażowane państwo! Jeśli okaże się, że jednak państwa tam nie ma, mówię: idź, sprawdź ponownie, ponieważ na pewno się pomyliłeś. Progresywizm jest niczym więcej niż systematycznym planem partii państwa, mającym na celu uzasadnienie interwencji państwa i zwiększeniem wydatków publicznych. Oznacza to, że naszą pierwszą i najważniejszą misją, jeśli naprawdę chcemy odzyskać postęp Zachodu i zbudować nową złotą erę, musi być drastyczna redukcja wielkości państwa nie tylko w każdym kraju, czy państwie, lecz także drastyczna redukcja wszystkich ponadnarodowych organizacji, ponieważ jest to jedyny sposób, aby wykorzenić ten perwersyjny system drenujący nasze zasoby, oddać podatnikom to, co do nich należy i położyć kres sprzedawaniu przysług czy przywilejów.
Nie ma lepszej metody zakończenia biurokracji niż brak możliwości jej działania.
Funkcje państwa muszą zostać (ponownie) ograniczone do obrony prawa do życia, porządku, wolności i własności. Każda inna funkcja, którą państwo przyjmie, odbędzie się kosztem jego podstawowej roli i nieuchronnie doprowadzi do wszechobecnego Lewiatana, pod którego rządami wszyscy aktualnie cierpimy. Jesteśmy akurat świadkami globalnego wyczerpania się systemu, który zdominował nas przez ostatnie kilka dekad, tak jak właśnie stało się to w Argentynie. Reszta świata obserwuje pogłębianie się jedynego istotnego konfliktu w tym stuleciu i we wszystkich poprzednich, konfliktu między wolnymi obywatelami a polityczną kastą, która trzyma się ustalonego przez siebie porządku, podwajając wysiłki mające na celu cenzurę, prześladowania i zniszczenie. Na szczęście w całym Wolnym Świecie i w każdym zakątku naszej półkuli rozbrzmiewa echo tego Krzyku Wolności.
Stoimy w obliczu zmiany epoki, zniszczenia istniejącego paradygmatu i budowy nowego. Jeśli globalnie wpływowe instytucje, takie jak choćby ta [mowa o WEF i Davis], chcą w dobrej wierze w tym nowym paradygmacie uczestniczyć, będą musiały wziąć odpowiedzialność za rolę odegraną w ciągu ostatnich dziesięcioleci, przyznać się przed społeczeństwem do winy, i zwrócić do światowych przywódców, do wszystkich tych, którzy stoją na czele zarówno państw narodowych, jak i głównych grup gospodarczych i wpływowych organizacji międzynarodowych, bez względu na to, czy są tu dziś obecni, czy słuchają z domów, aby się temu nie przeciwstawiali. (…) Jeśli nawet wielu nadal nalega na marsz w stronę przepaści, scenariusz ostatnich 40 lat się wyczerpał, a kiedy system się wyczerpuje, otwiera się historia.
Dlatego wszystkim globalnym przywódcom mówię, że nadszedł czas, by uwolnić się od starego scenariusza; nadszedł czas, aby być odważnym; nadszedł czas, aby myśleć i analizować przeszłość, ponieważ wtedy gdy pomysły i narracje prezydenta pokryją się z tym, co my sami myślimy, bycie „odważnym” oznaczać będzie patrzenie wstecz.
(…) Kiedyś Churchill powiedział, że „im dalej wstecz możesz spojrzeć, tym dalej do przodu prawdopodobnie zobaczysz”. Innymi słowy, musimy połączyć się z zapomnianymi prawdami z naszej przeszłości, aby rozplątać węzły teraźniejszości i zrobić kolejny krok naprzód jako cywilizacja Kiedy patrzę wstecz, widzę, że musimy ponownie przyjąć ostatnią sprawdzoną tezę sukcesu gospodarczego i społecznego, a jest nią model wolności, który po raz kolejny powraca do idei libertarianizmu. To właśnie robimy w Argentynie; ufam, że to samo zrobi prezydent Trump w nowej Ameryce. Do uczynienia tego zapraszamy wszystkie wielkie narody Wolnego Świata. Jeśli chcą zatrzymać czas, doprowadzą do katastrofy. Niech się zatem odważą i uczynią Zachód wielkim, takim jakim był 215 lat temu, gdy Argentyna zrywała swe kajdany i łańcuchy i, jak głosi nasz hymn narodowy, i zaproszą wszystkich śmiertelników świata do świętego okrzyku: wolność, wolność, wolność! Niech siły Niebios będą z nami!
Dziękuję wszystkim bardzo i niech żyje wolność [oklaski].
Komentarz z boku: WEF to otwarta, wolna platforma i jesteśmy niezmiernie wdzięczni za pańską koncepcję i zaangażowanie.
Na podst. przemówienia Javiera Milei opr. Jan Fijor, fotografia: Cato Institute