You are currently viewing Filtr słoneczny, albo jak BBB [wielka, piękna ustawa] niszczy Kalifornię

Filtr słoneczny, albo jak BBB [wielka, piękna ustawa] niszczy Kalifornię

DOOMBERG 14 VI 2025

„Najlepszą polityką jest ogłosić zwycięstwo i odejść” — George Aiken

Wkrótce po drugiej wojnie światowej firma Pacific Gas & Electric (PG&E) rozpoczęła budowę elektrowni na gaz ziemny i ropę naftową w Moss Landing w Kalifornii, na wybrzeżu między Monterey a Santa Barbara. Pierwotnie zaprojektowana na pięć palnikw, w połowie lat 60. XX wieku została rozbudowana o dwa dodatkowe bloki gazowe, dzięki czemu jej łączna moc zainstalowana wzrosła do prawie 2,6 gigawata (GW). Moss Landing stała się największą elektrownią w stanie i filarem rozległej sieci energetycznej Kalifornii.

Po serii wycofań z eksploatacji, nowych projektów budowlanych i różnych zmian właścicielskich na przestrzeni dziesięcioleci, moc elektrowni Moss Landing spadła do zaledwie 1 GW, kiedy na początku 2018 roku przejęła ją firma Vistra Energy. Biorąc pod uwagę istniejące połączenia z siecią energetyczną Kalifornii oraz ambicje tego stanu w zakresie zielonej energii, firma Vistra postanowiła ożywić obiekt, dodając do niego super nowoczesny magazyn baterii, który w trzech oddzielnych etapach osiągnął łącznie moc baterii na poziomi 750 megawatów (MW) / 3000 megawatogodzin.

Po zakończeniu trzeciego etapu w maju 2023 r. Moss Landing stało się największym działającym systemem magazynowania energii w bateriach na świecie.

|Getty

W styczniu tego roku znaczna część wartej miliard dolarów instalacji stanęła w płomieniach:

„Setki osób otrzymało polecenie ewakuacji, a część autostrady nr 1 w północnej Kalifornii została zamknięta w piątek rano po wybuchu dużego pożaru w jednej z największych na świecie fabryk magazynowania baterii. Pożar wybuchł w czwartek po południu, powodując wysokie płomienie i czarny dym. Około 1500 osób otrzymało polecenie opuszczenia Moss Landing i obszaru Elkhorn Slough, jak podała gazeta The Mercury News

„Nie ma co owijać w bawełnę. To katastrofa, nic więcej” – powiedział Glenn Church, nadzorca hrabstwa Monterey, w wywiadzie dla stacji telewizyjnej KSBW-TV. Dodał jednak, że nie spodziewał się, aby ogień rozprzestrzenił się poza betonowy budynek, w którym się znajdował.

Jak lakonicznie zauważył Church, pożar był rzeczywiście katastrofą – i to nie tylko dla ambicji gubernatora Gavina Newsoma, który zamierzał przekształcić Kalifornię w supermocarstwo zielonej energii. Według najnowszego raportu opublikowanego w The New York Times, toksyczna mieszanka niklu, kobaltu, miedzi i manganu przedostała się na odległość ośmiu km od zakładu, wywołując zachorowania wśród lokalnych mieszkańców i wpływając na pobliskie pola uprawne. Było to dobitne przypomnienie, że „zielony” to przede wszystkim etykieta polityczna, a nie naukowa. (Czekamy na zmianę stanowiska Greenpeace w sprawie wsparcia dla baterii na skalę sieci energetycznej).

Oprócz bezpośredniego wpływu na środowisko i faktu, że Kalifornia straciła około 5% swojej rezerwowej mocy akumulatorów w wyniku jednego pożaru, katastrofa ta nastąpiła w najmniej odpowiednim momencie dla stanu. Po latach gromadzenia ogromnych ilości energii odnawialnej o nieregularnym charakterze, przy jednoczesnym wycofaniu z eksploatacji równoważnych ilości niezawodnej energii podstawowej, Kalifornia potrzebuje dziesiątek miliardów dolarów, aby zabezpieczyć swą przyszłą sieć energetyczną – wraz ze znacznym wsparciem ze strony federalnych podatników. Być może z powodu połączenia ideologii i przyszłej konkurencyjności wyborczej, program budżetowy Trumpa postawi Kalifornię w bardzo niekorzystnej sytuacji, jeśli jego „Big Beautiful Bill” wejdzie w życie. Jak to zwykle bywa, sytuacja jest poważniejsza niż donoszą media głównego nurtu, więc spróbujmy sami ją przeanalizować.

Aby zrozumieć zakres problemu, należy wyobrazić sobie transformację, którą rozpoczęli przywódcy stanu Kalifornia. W latach 2009–2023 Kalifornia wyprodukowała o 39,8 gigawatogodzin (GWh) mniej energii elektrycznej z energii jądrowej, gazu ziemnego i węgla łącznie – trzech źródeł energii podstawowej, które zapewniają operatorom sieci energetycznej wysoką przewidywalność. W tym samym okresie stratę tę ledwie zrównoważyły instalacje słoneczne, które w 2023 r. wygenerowały o 40,5 GWh więcej niż w 2009 r. Zasadniczo więc Kalifornia przekształciła swą sieć energetyczną w system, który jest prawie niemożliwy do efektywnego zarządzania pod względem kosztów, co jest główną przyczyną gwałtownego wzrostu rachunków za energię elektryczną w tym stanie.

Sytuację znacznie pogarsza przewidywalna rzeczywistość, że słońce albo świeci, albo nie, a im większa część energii elektrycznej pochodzi z instalacji słonecznych, tym większe są  wahania jej dostaw. Kiedy słońce znika na dłuższy czas, stan musi w krótkim czasie importować kosztowną energię elektryczną od sąsiadów. Kiedy słońce świeci jasno, Kalifornia często wytwarza więcej energii elektrycznej, niż jest w stanie zużyć, płacąc nierzadko sąsiadom za przejęcie nadwyżek. To wystarczy, aby Enron zaczerwienił się ze wstydu:

„Kalifornia wytwarza tak dużo energii słonecznej, że duzi operatorzy komercyjni są coraz częściej zmuszani do wstrzymania produkcji, co budzi wątpliwości co do kosztownego planu stanu dotyczącego całkowitego przejścia na bezemisyjne źródła energii elektrycznej[1]. W ciągu ostatnich 12 miesięcy kalifornijskie farmy słoneczne ograniczyły produkcję o ponad 3 miliony megawatogodzin energii słonecznej, czy to na polecenie operatora sieci energetycznej stanu, albo z powodu gwałtownego spadku cen spowodowanego nadwyżką, jak wynika z analizy danych przeprowadzonej przez The Times

Dokumenty operatora sieci energetycznej stanu Kalifornia pokazują, że straty byłyby jeszcze większe, gdyby Kalifornia nie zapłaciła przedsiębiorstwom energetycznym w innych stanach za przejęcie nadwyżek energii słonecznej. Oznacza to, że zielona energia opłacana przez odbiorców energii elektrycznej w Kalifornii jest wysyłana gdzie indziej, obniżając rachunki mieszkańców innych stanów.

Ja wygrywam, ty przegrywasz |

Getty

Co zadziwiające, nawet gdy Newsom stara się uratować ostatnią działającą elektrownię jądrową w Kalifornii – elektrownię Diablo Canyon – ekolodzy twierdzą, że winę za nadwyżki energii słonecznej ponoszą pozostałe elektrownie podstawowe, które nie robią miejsca dla energii słonecznej, gdy ta pojawia się na rynku:

„Umowa dotycząca elektrowni jądrowej Diablo Canyon miała wygasnąć z końcem przyszłego roku. Jednak ustawa przyjęta dwa lata temu przez ustawodawcę przedłużyła jej działanie o kolejne pięć lat, planując zamknięcie jednego reaktora w 2029 r., a drugiego w 2030 r. Elektrownia położona w pobliżu San Luis Obispo wytwarza prawie 10% całkowitej energii Kalifornii. Krytycy twierdzą jednak, że w rzeczywistości dostarcza ona zbyt dużo energii, zwłaszcza wiosną, kiedy produkcja energii wodnej jest najwyższa”.

Ekonomista ds. energii Richard McCann współpracuje z firmą konsultingową M. Cubed. Stwierdził on, że w 2023 r. Kalifornia wygenerowała wystarczającą ilość energii wodnej, aby zrównoważyć energię, jaką już otrzymujemy z elektrowni jądrowej.

„To połączenie spowodowało, że w systemie mieliśmy dużo nadwyżki energii. Nie chodzi o to, że była nadwyżka energii słonecznej. Była nadwyżka energii. A największym winowajcą tej nadwyżki jest elektrownia Diablo Canyon, która miała zostać wycofana z eksploatacji” – powiedział McCann.

Błędem w argumentacji McCanna jest to, że skupia się on wyłącznie na okresach nadwyżki produkcji, ignorując to, co operatorzy sieci muszą zrobić, aby zapewnić dostawy energii, gdy słońce nie świeci. Jego odniesienie do energii wodnej zdradza jego intencje, ponieważ jest ona również niestabilna, choć w dłuższej perspektywie czasowej. Pod wieloma względami utrudnia to zarządzanie sytuacją, co pokazują dalsze dane CEC:

Wszystko to sprowadza nas z powrotem do baterii, ponieważ jedynym teoretycznym sposobem, w jaki Kalifornia może uratować działającą sieć energetyczną z obecnej mozaiki utopijnych rozwiązań opartych na przerywanych dostawach energii, jest zainstalowanie znacznie większej ilości energii rezerwowej niż obecnie. Ustawa (właśnie tytułowa: BBB) przyjęta przez Izbę Reprezentantów Stanów Zjednoczonych znosi ulgę podatkową na inwestycje w czystą energię elektryczną dla wszystkich projektów magazynowania energii w sieci, które nie zostaną rozpoczęte w ciągu 60 dni od uchwalenia ustawy lub nie zostaną ukończone do 2028 roku. Przyspiesza również wycofanie istniejących ulg podatkowych na energię słoneczną, wiatrową i baterie, bez których większość projektów nigdy nie zostałaby zrealizowana.

Eksperci branżowi i analitycy prawni ostrzegają, że jeśli ustawa wejdzie w życie, praktycznie wstrzyma ona instalację nowych magazynów energii w sieci, nawet w Kalifornii.

Od dawna twierdzimy, że szaleństwo energetyczne może zakończyć się tylko w następstwie prawdziwego kryzysu – że gdy wystarczająca liczba ludzi odczuje dostatecznie silny ból, zdrowy rozsądek z pewnością zwycięży. Na koniec zastanawiamy się, czy nawet ta prognoza nie była zbyt optymistyczna. Kiedy nieunikniona seria kryzysów w końcu dotknie Kalifornię, nie jest już jasne, czy w hiperpartyjnym środowisku politycznym możliwe będzie przeprowadzenie opartej na fizyce analizy przyczyn źródłowych.

Doomberg


[1] Proces ten jest obszernie wyjaśniony w książce Larsa Scherikau i Williama Smitha p.t. Fałszywa energia wyd. Fijor Podolski Press 2024.  

Dodaj komentarz