CZEKA NAS WIECZNY KRYZYS
W Wielkiej Brytanii koszty długoterminowych pożyczek wzrosły do poziomów niespotykanych od 1998 r. ze względu na słaby wzrost gospodarczy kraju, niekontrolowane wydatki i rosnącą inflację, która została zaostrzona przez wyższe podatki.
Japonia, postrzegana przez niektórych jako idealny keynesowski przykład stale rosnącego zadłużenia bez ryzyka, nie jest już taka odporna. Przy zadłużeniu zbliżającym się do 260% PKB, rentowność japońskich obligacji skarbowych wzrosła do rekordowego poziomu, a premier ogłosił, że sytuacja Japonii jest „gorsza niż Grecji”.
Rentowności 10-letnich obligacji krajów rozwiniętych osiągnęły nowe rekordy. Rynki kredytowe nie przypisują już „dogodnych rentowności” do długu rządowego, jak kiedyś; zamiast tego koszty pożyczek szybko rosną pomimo obniżek stóp procentowych, co wskazuje na ryzyko kryzysu wypłacalności pomimo polityki łatwego pieniądza.
Pierwszymi, którzy uciekają szukając lepszej sytuacji, są same banki centralne. Globalne banki centralne, niegdyś gwarantowani nabywcy obligacji państwowych USA, UK, Japonii i Niemiec, porzucają dług krajów rozwiniętych jako aktywa rezerwowe, zwiększając zakupy złota w rekordowym tempie. W 2025 r. banki centralne wspólnie kupiły ponad 1000 ton metrycznych złota trzeci rok z rzędu, zwiększając oficjalne rezerwy do ponad 36000 ton na całym świecie. 95% banków centralnych spodziewa się dalszego zwiększania rezerw złota w ciągu najbliższych 12 miesięcy, a po raz pierwszy w ostatnich dziesięcioleciach ich zasoby złota przewyższają amerykańskie obligacje skarbowe i obligacje strefy euro jako główne aktywa rezerwowe.
Bańka długu państwowego imploduje, za co przyjdzie zapłacić bolesnym i powolnym procesem wieloletnich represji finansowych i niszczenia klasy średniej. Decydenci polityczni preferują przewlekłe zarządzanie kryzysowe, zamiast ryzykować dramatyczny kryzys w stylu 2008 r., spowodowany niewypłacalnością i szybkim delewarowaniem. Banki centralne porzuciły walkę z inflacją, aby zapewnić „rozpuszczenie” bańki długu państwowego poprzez represje finansowe: obniżanie stóp procentowych, zalewanie rynków płynnością i tolerowanie utrzymującej się inflacji. Jednak ukrywanie prawdziwej skali nierównowagi fiskalnej i nagradzanie nieodpowiedzialności fiskalnej kosztem stabilności waluty sprawia, że rządy ignorują wszystkie znaki ostrzegawcze i kontynuują nieodpowiedzialne wydatki.
Trwający kryzys sprawi, że pracownicy będą biedniejsi i stworzą zależną podklasę niezdolną do oszczędzania lub inwestowania. Realne stopy procentowe pozostaną ujemne, a podaż pieniądza będzie rosła szybciej niż wzrost produktywności.
Być może nie będziemy świadkami nagłego kryzysu. Będzie on powolny i bolesny, ponieważ już tak się dzieje. Co więcej, szaleństwo monetarne i wydatki rządowe, które niszczą wartość waluty, będą nadal powodować wzrost cen aktywów i złota w ujęciu nominalnym.
Właśnie dlatego uczestnicy rynku kibicują tej samej polityce, która niszczy strukturę gospodarki: ponieważ widzą, że ceny aktywów rosną, gdy waluta zanika.
Świat stoi w obliczu powolnego niszczenia siły nabywczej waluty. Inflacja pozostaje stałym zagrożeniem, erodując płace i oszczędności depozytowe. Zasoby przekierowywane są z innowacji na obsługę zadłużenia i biurokrację rządową, co hamuje wzrost produktywności. W ten sposób klasa średnia cierpi z powodu wyższych podatków i utrzymującej się inflacji, tracąc dochody do dyspozycji i mobilność społeczną.
Sytuacja ta nie jest wynikiem niekompetencji rządu; jest to raczej celowa strategia tworzenia zależnej podklasy, która polega na pomocy rządowej z powodu represji i eliminacji wolności finansowej. Następnym razem, gdy poprosisz rząd o darmowe usługi, pamiętaj, że ostatecznie zapłacisz za nie wiele razy.
Witamy w erze odwiecznego kryzysu
Świat nie doczeka się kolejnego kryzysu podobnego do tych z 2008 czy 2011 roku. Żaden bank centralny ani rząd się na to nie zgodzi. Perspektywa ta może wydawać się dobrą wiadomością. Druga strona jest jednak taka, że oznacza to sekularną stagnację, a dla pracowników najemnych i klasy średniej, wieczny kryzys. Mamy do czynienia z powolnym, ciągnącym się kryzysem, który sprawia, że przeciętny obywatel zastanawia się, dlaczego nie może związać końca z końcem, podczas gdy rządy chwalą się swoją stabilnością gospodarczą.
Kryzys jest jedynie przejawem wcześniejszego nadmiaru. Kiedy rządy priorytetowo traktują rozważne inwestycje, zdrowe rachunki publiczne i atrakcyjne podatki, kryzysy szybko się kończą, a ożywienie jest silniejsze. Jednakże, gdy rządy twierdzą, że są rozwiązaniem i maskują nierównowagę gospodarczą zwiększonymi wydatkami, zadłużeniem i podatkami, tworzą jedynie znaczny transfer bogactwa z sektora prywatnego do siebie, co skutkuje utrzymującą się inflacją, wyższymi podatkami, słabszym wzrostem produktywności i niższymi płacami realnymi, które obciążają podatników.
Wielu komentatorów ostrzega przed zbliżającym się załamaniem w stylu 2008 r. lub kryzysem zadłużenia spowodowanym niezrównoważoną sytuacją fiskalną krajów rozwiniętych. Tak się jednak nie stanie. Bańka długu państwowego nie pęka tak jak bańka na rynku nieruchomości. Jej implozja następuje w wyniku błędnego cyklu utrzymującej się inflacji, stagnacji i konfiskaty podatków. Bańka długu państwowego eksploduje na twojej twarzy i w twojej kieszeni, powoli, ale skutecznie.
Świat wkroczył w erę charakteryzującą się stale rosnącym długiem publicznym, agresywnymi interwencjami fiskalnymi i stałymi represjami finansowymi wobec oszczędzających i klasy średniej. Ten odwieczny kryzys bardzo różni się od nagłego krachu. Jest on napędzany przez ciągłą erozję siły nabywczej pieniądza fiducjarnego, produktywności i standardów życia, napędzaną przez ciągłą ekspansję długu publicznego i reakcje polityczne, które ignorują wszelkie delewarowanie lub reformy strukturalne, aby skupić się na większych podatkach dla sektorów produkcyjnych.
Kraje rozwinięte przekroczyły wszelkie granice zadłużenia, a globalne banki centralne unikają zadłużania się, jednocześnie zwiększając swoje rezerwy złota.
Większe wydatki rządowe i dług publiczny prowadzą do niższego wzrostu gospodarczego i zubożenia obywateli w ujęciu realnym netto. Limit fiskalny: niskie stopy procentowe w połączeniu z wyższymi podatkami prowadzą do dużych deficytów i zwiększonych kosztów odsetkowych.
Limit inflacyjny: większe wydatki rządowe oznaczają więcej jednostek waluty w systemie i utrzymującą się inflację.
Francuski, brytyjski, japoński i amerykański kryzys zadłużenia może być nieunikniony bez poważnych cięć wydatków. W miarę rozwoju tych kryzysów zadłużenia proces zubożenia staje się powolny i bolesny, czemu towarzyszy spadek wartości pieniądza fiducjarnego.
W 2025 r. globalne zadłużenie wzrosło do rekordowego poziomu 337,7 bln USD, co stanowi rekordowy ekwiwalent 324% światowego PKB. Sektor publiczny w przeważającej mierze przewodzi temu wzrostowi. Francja, Wielka Brytania i Japonia, przez lata ultra niskich stóp procentowych i błędnych bodźców publicznych, zlekceważyły znaki ostrzegawcze i niebezpieczeństwa związane z niekontrolowanymi wydatkami i długiem publicznym, co doprowadziło do ogromnych deficytów budżetowych i obciążeń zadłużenia zbliżających się lub przekraczających 100% PKB.
Francja jest najlepszym przykładem niebezpieczeństw związanych z pozwoleniem rządom na przejęcie kontroli nad gospodarką. Francja nigdy nie wdrożyła środków oszczędnościowych; zamiast tego wydatki rządowe są nadmierne, a klin podatkowy jest szkodliwy. Dług publiczny przekracza 116% PKB, a płatności odsetkowe potroiły się z 26 mld euro w 2020 r. do 66 mld euro obecnie.
Gdyby wysokie wydatki rządowe i podatki były narzędziami zapewniającymi wzrost i zrównoważone rachunki, Francja byłaby liderem światowego wzrostu gospodarczego. Zamiast tego znajduje się w sekularnej stagnacji.
Daniel Lacalle